wszystko zaczelo sie od tego, ze dowiedzielismy sie ze czarnobylska zona otwierana jest na czas prawoslawnego swieta zmarlych, ktore przypada 8. dnia po Wielkanocy, ze sa autobusy z Kijowa do Czarnobyla z polnocnego dworca Polissya... wiec kupilismy bilety (27hrn, czyli 13zl), wsiedlismy i po dwoch godzinach jazdy w wsrod pieknych krajobrazow i tabliczek ostrzegawczo-agitacyjnych (Obywatelu! Dbaj o rodzima przyrode!) dotarlismy do punktu kontrolnego. Oczywiscie dalej nie zajechalismy :-) Ukraincy dostawali przepustki od reki po okazaniu paszportu i wskazaniu na ktory cmentarz w Zonie sie wybieraja... a my, coz, inostrancy! Straznik powiedzial, zebysmy skorzystali z telefonu, ktory znajdowal sie po przeciwnej stronie bramy wjazdowej, i zadzwonili pod numer 52808 zeby zapytac o przepustki dla cudzoziemcow. Zatem zadzwonilismy, telefon nie wspolpracowal, trzeszczal i udalo mi sie jedynie uslyszec, ze przepustki robi sie w Kijowie, trzeba najpierw napisac podanie do jakiegos wielmoznego kogos z parlamentu (hmm powiedzmy, ze tak) i czekac, czekac. Zrobilismy kilka zdjec, zjedlismy czekolade i autostopem, z kierowca, wielbicielem rosyjskiego disco, wrocilismy do Kijowa. Vot i ekskursija! :)