Geoblog.pl    vel    Podróże    Armenia i okolice    I okolice
Zwiń mapę
2011
16
wrz

I okolice

 
Azerbejdżan
Azerbejdżan, Stepanakert
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 394 km
 
Około 15 wyjeżdżam z ekipą dźwiękowców z Erywania do Stepanakertu. Jedziemy na koncert Tigrana Hamasyana, 24-letniego pianisty jazzowego, który wraz ze swoim zespołem przyjechał do Armenii na cztery koncerty.

Po drodze, kilka kilometrów za Araratem, wzdłuż szosy wyrosły wysokie na prawie dwa metry nasypy – to podobno ma uchronić samochody przed ewentualnym ostrzałem snajperów. I tak przez kilka kilometrów –Armenia chroni się przed wrogiem z Nachiczewanu.
Sama droga do Stepanakertu jest piękna – dookoła góry, dużo przestrzeni, zachmurzyło się i jest piękne światło. Przez chwilę pada grad – momentalnie robi się biało. Wyjeżdżałam z Erywania ubrana w t-shirt. Dojadę na miejsce okutana w co tylko było pod ręką :)

Niecałą godzinę jazdy od Goris znajduje się punkt graniczny – teoretycznie tutaj kończy się Armenia a zaczyna Górski Karabach. Teoretycznie, bo sam Karabach bardziej mi przypomina odległy region Armenii niż... właściwie czym jest NG? Działa tam bodajże jedna (i jedyna) armeńska sieć komórkowa, samochody jeżdżą na armeńskich numerach rejestracyjnych, ludzie płacą armeńską walutą, poznaję też nazwy armeńskich banków, a flaga tylko odrobinę różni się od flagi Armenii. Na terenie NG nie działają polskie telefony komórkowe – warto o tym wiedzieć przed ewentualną wycieczką. Wiza turystyczna kosztuje 3 tys. dram (ok. 6 euro – sporo jak na wizę do kraju, który nie istnieje). Obcokrajowcy mają obowiązek zatrzymać się w punkcie kontrolnym i albo pokazać wizę (którą można załatwić w konsulacie w Erywaniu), albo odebrać instrukcje, gdzie można ją wyrobić w Stepanakercie (karteczka z informacją po ormiańsku – powodzenia ;)).

Pierwsze, co rzuca mi się w oczy – w Stepanakercie jest czyściej. Widać, że miasto dostało jakieś dofinansowanie, bo i skwerki piękniejsze, i autobusy porządne. Ormianie, z którymi rozmawiałam o Karabachu, najczęściej określali to miejsce jako swoją "duchową ojczyznę". W ogóle bardzo lubią powtarzać mantrę Ararat-Van-Arcach (ormiańska nazwa NG).

Przejazd do Stepanakertu zajął ok. 6-7 godzin. Nie wiem, ile czasu potrzebuje na tę trasę marszrutka.

W czasie, gdy Ministerstwo Spraw Zagranicznych NG wyrabia moją wizę, jadę na wycieczkę do Vank. Na wzgórzu nad miasteczkiem znajduje się najważniejszy w NG zespół klasztorny – Gandzasar. Bardziej jednak interesuje mnie samo miasteczko. Podobno sponsoruje je bogacz z ormiańskiej diaspory. Faktycznie, wygląda jakby dopiero co skończono je budować, ogrodzenia błyszczą od świeżej warstwy farby. Wszystko w barwach żółto-zielonych. To podobno ulubione kolory sponsora. W centrum pomnik dziadka (albo pradziadka) pana sponsora, dzierżącego w rękach karabin. Dwa duże budynki – przedszkole ozdobione flagami NG i Armenii, kiczowatymi ceramicznymi płaskorzeźbami (są jakieś muchomorki, krasnale, motylki) oraz szkoła (dookoła rzeźby-fontanny przedstawiające małe aniołki). Przez Vank przepływa rzeczka, nad jej brzegiem powstała ogromna restauracja i hotel – w kształcie statku. Zaraz obok zielono-żółte trybuny.
Ogrodzenie wzdłuż głównej ulicy "wytapetowano" azerskimi tablicami rejestracyjnymi. Podobno jest kilka hipotez odnośnie ich pochodzenia. Mnie się wydaje, że to efekt uboczny zmiany tablic na armeńskie. I jednocześnie przestroga, manifestacja siły?

2-3 kilometry za Vank znajduje się "miejsce wypoczynku" – o czym informuje odpowiedni znak drogowy. Nad rzeczką i małym wodospadem wybudowano hotel, restaurację, postawiono kilka rzeźb. Most i wszystko co się dało pomalowano na, niespodzianka, zielono i żółto. Jaskinię, która znajduje się za hotelem, przerobiono na paszczę lwa. Kicz taki, że aż szczęka mi opada.

Wracamy. Wieczorem koncert, a następnego dnia rano – powrót do Erywania i kolejny koncert Tigrana.

Warto obejrzeć odcinek programu "Wakacje w strefie niebezpieczeństwa. Kraje, których nie ma" o Karabachu. Do odnalezienia w internecie.

Tutaj trochę muzyki:
http://www.youtube.com/watch?v=jrAncKzuH8s&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=HhQPHRemfvo

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2011-10-03 10:24
Górski Karabach to moje niespełnione marzenie zeszłych wakacji;) Pozdrawiam serdecznie!
 
 
vel
Paulina Czarnecka
zwiedziła 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 290 wpisów290 67 komentarzy67 795 zdjęć795 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
02.09.2011 - 29.02.2012
 
 
21.03.2011 - 01.04.2011
 
 
25.09.2010 - 05.10.2010