wieczorem w Kangding spotkalymy sie z Donata oraz lekarzami i wolontariuszami, ktorych sprowadzila w te rejony. Opowiedziala nam kilka historii o ludziach z wioski, w ktorej mieszka (Golog Toe). Pozniej poszlymy na spotkanie z lokalnym dzialaczem z NGOsu - lekarze pytali o zdrowie, a my o to jak ominac wykupowanie permitu tyb... Dzialacz dal nam kontakt do swojego przyjeciela i powiedzial, ze bedzie to kosztowac 500Y za 3 osoby... a pozniej kontakt zmienil zdanie i podniosl cene do 300Y za osobe ;) wiec juz same nie wiemy, czy kupowac ten permit, czy jechac bez...
Wrocilysmy do Yadziang okolo 21, nastepnego dnia rano chcialysmy jechac do Golog... i tu zaczely sie schody - wiekszosc kierowcow nie miala pojecia, gdzie jest ta wioska, a jak juz jakis mial pojecie, to chcial 300y za przewiezienie nas. Dobrze, ze nie zdecydowalysmy sie na te wycieczke, bo po poludniu Donata napisala, ze nie dostali zgody od wladz na leczenie ludzi etc (mimo wczesniejszej zgody!) wiec wyjezdzaja na 3 dni do Litangu. A my postanowilymy wrocic do Kangding... taka wycieczka, po 4,5 godziny w jedna strone. A biedne dziewczynki Ania i Mai nie mialy okazji zrealizowac sie zawodowo i wybudowac biotoalety w Golog.
Kangding- Yadziang malym buem 50Y + 10Y za ogromne plecaki
Yadziang- Kangding autobusem 43Y